Czy jesteś w stanie zapłacić cenę z góry? Część II

jaca not2Witam Cię serdecznie 🙂 Jeżeli czytałeś/aś mój poprzedni wpis, to już znasz początek mojej historii, wiesz jaką cenę zapłaciłem zanim wszedłem w dorosłe życie, jeżeli jednak nie znasz początku, poznaj go zanim przejdziesz dalej, klikając TUTAJ, ponieważ ten wpis jest kontynuacją poprzedniego.

 

A więc lecimy dalej 🙂

Kiedy już opuściłem mury szkoły podstawowej, zakończyłem również edukację w szkole muzycznej i postanowiłem pójść do szkoły gastronomicznej, aby zdobyć zawód kucharza.

Jak później się okazało, nie był to do końca przemyślany i dobry wybór, nie żałuję jednak tego że zdobyłem zawód kucharza, ponieważ nauczyłem się dobrze gotować i lubię to robić, chociaż nie na co dzień i nie zawodowo…

Nadal w tygodniu się uczyłem, 2-3 razy w tygodniu wieczorami robiliśmy próby zespołu, a większość weekendów graliśmy na różnych imprezach, gdy w tym samym czasie moi rówieśnicy spędzali czas na dyskotekach lub innych spotkaniach z przyjaciółmi…
I tak mijały kolejne lata do momentu ukończenia szkoły gastronomicznej, cały czas płacąc cenę z góry.
Nie oznacza to jednak, że nie korzystałem z życia…

Oczywiście że TAK…

Kiedy rówieśnicy mogli tylko marzyć o wielu rzeczach, ja je sukcesywnie realizowałem…
Nadeszły wakacje, te ostatnie po ukończeniu szkoły, w trakcie których znowu starałem się nadrobić życie towarzyskie, więc od poniedziałku do piątku wieczory miałem wypełnione imprezami oraz spotkaniami, oczywiście nie zapominając o obowiązkach domowych (ponieważ trochę ich było z tego tytułu że mieszkam na wsi) natomiast w soboty i niedziele robiłem to co było moją pasją oraz jest nadal czyli grałem ze swoim zespołem, na różnego typu imprezach.
Wakacje szybko się skończyły, więc znajomi poszli, każdy w swoim kierunku. Jedni kontynuowali naukę, inni poszli do pracy, więc i ja stwierdziłem, że nie będę przecież siedział w domu, więc zacząłem pracę w Grill-Barze, oczywiście nie pracowałem tam długo, ponieważ już po kilku miesiącach pracy, wiedziałem że to nie jest to czego od życia wymagam, wiedziałem że stać mnie na więcej, więc postanowiłem iść za głosem serca.
Bez większego namysłu postanowiłem, że uruchomię własny biznes w branży handlowej…
Kupiłem więc samochód (pamiętam jak dziś, był to 4 letni Polonez 1,6 w wersji akwarium) dokładnie taki jak na zdjęciu poniżej i było to zrealizowanie jednego z tysiąca moich marzeń.

Możesz sobie wyobrazić jak się czułem, mając zaledwie 19 lat 🙂

polo

A wiesz co było dla mnie najciekawsze?

 

To, że ludzie którzy pracowali po 20-40 lat na etacie, w większości przypadków nie mogli sobie pozwolić na taki samochód, ponieważ nie było ich stać, mimo tego że pracowali tyle lat. Dało mi to dużo do myślenia, dlaczego tak jest, dlaczego ludzie pracują latami i nie mogą powiązać końca z końcem.
Odpowiedź na wszystkie moje pytania była prosta – większość ludzi bała się zaryzykować oraz zapłacić ceny z góry, a tam gdzie ja dostrzegałem możliwości inni dostrzegali przeszkody.
Złożyłem więc wypowiedzenie w pracy, prześwietliłem rynek i postanowiłem że uruchomię handel obwoźny…
No i zaczęło się 🙂
Oczywiście nie obyło się bez niespodzianek, ponieważ nie miałem w tym żadnego doświadczenia, więc robiłem wszystko na ślepo. Rynek bardzo szybko mnie zweryfikował, ponieważ chciałem handlować tym co mi się podobało, zamiast tym czego chcieli klienci, więc na samym początku utopiłem sporą sumkę pieniędzy w towarze, który w późniejszym czasie sprzedałem poniżej ceny zakupu, aby odzyskać chociaż część zainwestowanych pieniędzy…
I tak powoli się uczyłem na własnych błędach…
Każdy dzień był kolejną lekcją, z których wyciągałem wnioski. A w weekendy oczywiście cały czas grałem na imprezach 🙂
Kilka miesięcy później, trafiłem na ofertę współpracy biznesowej. Kiedy zobaczyłem plan marketingowy, nie zastanawiając się ani minuty powiedziałem TAK – Ja w to wchodzę…
 
Bo jak bym mógł postąpić inaczej?
 
Nie miałem nic do stracenia, cena na start była śmieszna (jak dla mnie) i nie nosiła znamion ryzyka, bo jedyne co mogłem stracić, to czas który tak czy tak przemija, bez różnicy czy przeznaczymy go na oglądanie telewizji czy na pracę, ja jednak wolałem przeznaczyć go na pracę…
Była to firma na literkę „A” tak Amway, którą bardzo cenię i szanuję do dnia dzisiejszego, ponieważ wiele się wtedy nauczyłem.
 
A wiedza którą tam zdobyłem, do tej pory nie jest przekazywana w żadnej szkole a mają do niej dostęp tylko nieliczni…
Zacząłem więc uczyć się kolejnej, nowej profesji…
Po 10 miesiącach intensywnej nauki oraz działania, zbudowałem swój zespół liczący ponad 280 osób, jednak wydarzyło się coś, co spowodowało że zespół się rozpadł, więc odpuściłem, ale nie oznaczało to, że całkiem porzuciłem zainteresowanie branżą #NetworkMarketing
Dzisiaj wiem że nie był to jeszcze czas dla mnie, jeżeli chodzi o Biznes Sieciowy, a to że zespół się rozsypał, nie było winą firmy ani też moją, po prostu czas i miejsce nie było odpowiednie, a był to rok 1994, więc nie było możliwości jakie mamy dzisiaj – mam na myśli internet, spedycje, telefony itd…
Dawniej musiałem zebrać od ponad 200 osób zamówienia, jechać do Katowic aby zrealizować zamówienie, a później porozwozić partnerom zamówione produkty i robiłem to 2x w miesiącu z ogromnym zapałem.
 
Natomiast dzisiaj możemy za pomocą internetu zrobić klik, klik i towar na drugi dzień mamy w domu, nie ruszając się z fotela…
Pozostałem więc w tamtym czasie przy handlu obwoźnym i muzykowaniu, jednak biznes sieciowy cały czas siedział w mojej głowie…
Handel obwoźny prowadziłem do 2001 roku, czyli kolejne 7 lat, z roku na rok poświęcając swojemu biznesowi więcej czasu, a dochody zostawały na tym samym poziomie, a nawet były coraz niższe…
W tym czasie wiele się u mnie zmieniło oj wiele…
Zdążyłem zmienić stan cywilny, zbudowałem dom, a nasza rodzina liczyła 4 osoby, ponieważ mieliśmy już dwóch wspaniałych synów….
I jak to bywa w tradycyjnym biznesie, poślizgnęła mi się noga i położyłem swój biznes na łopatki, na szczęście miałem cały czas drugie źródło dochodu – zespół …
Postanowiłem więc pójść w rynek budowlany, zatrudniając się u kolegi . Zrobiłem wszystkie potrzebne kursy i zacząłem pracę jako monter pokryć dachowych, ponieważ był to moment i czas, kiedy w tej „niszy” można było zarobić świetne pieniądze…
I wiesz co, pokochałem nawet tą profesję i do dnia dzisiejszego miło tą pracę wspominam, mimo tego że była to cholernie ciężka, niebezpieczna i odpowiedzialna praca, którą trzeba wykonywać czasem na dużym mrozie a czasem podczas upału, kiedy inni leżeli na plaży…
We wrześniu 2005 roku wszystko się zmieniło i to w takim momencie, kiedy chyba już nic do szczęścia mi nie brakowało…
Mieszkaliśmy w naszym wymarzonym domu, wybudowanym bez kredytu hipotecznego, mieliśmy dwóch synów i trzeci w drodze, mieliśmy wymarzony samochód, aż tu nagle……
Tak, moje zdrowie poległo w gruzach, z dnia na dzień…
Tak miałem zaledwie 30lat.
Nie wierzyłem że to się dzieje naprawdę.
Tego okresu nie będę opisywał teraz, ponieważ już pisałem o tym odrębny artykuł, który możesz przeczytać tutaj

Moje leczenie trwało prawie 5 lat, w tym okresie również wiele się wydarzyło, między innymi – moja żona miała poważny wypadek, w którym zderzyła się z TIR-em, ale dzięki Bożej opatrzności, wyszła z niego bez żadnego szwanku, natomiast samochód nadawał się tylko do kasacji…
Po tym jak stanąłem z powrotem na nogi i mogłem zacząć od nowa wykonywać “jakąś lekką pracę” powróciliśmy na nowo do prowadzenia własnego biznesu w branży handlowej, oraz na nowo powróciłem do budowania biznesu w Network Marketingu – ale o tym opowiem Ci już w kolejnym wpisie…
Już po weekendzie dowiesz się, dlaczego powróciłem do biznesu sieciowego, co się u mnie zmieniło dzięki biznesowi sieciowemu i jaką cenę zapłaciłem, aby dzisiaj być tu gdzie jestem.
P.S. Na weekend delikatnie wyłączam się z działań biznesowych, ponieważ organizujemy szkolny festyn rodzinny, więc troszkę popracujemy charytatywnie…
Pozdrawiam Cię i życzę wspaniałego weekendu.
Jacek Stanek
skomenntuj
 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *